:: "Żeglarstwo to nie tylko sport" ::
Nie ma nic piękniejszego, jak "złapać wiatr w żagle" i móc popłynąć gdzie tylko nam się zamarzy...
Przygody, które będziemy wspominać z dumną miną, podróże powracające w naszych snach chciałby przeżyć każdy.
Żeglarstwo właśnie otwiera przed nami wspaniałe możliwości i pozwala realizować marzenia, w moim przypadku - choć brzmi to pewnie,
jak kiepski slogan - zmieniło całe moje życie.
Od kilku lat mam kontakt z żaglami. Na początku były to obozy szkoleniowe, krótkie rejsy, które w skali całego roku powinny być tylko epizodami,
wakacyjnymi przygodami - nic więcej. Szybko jednak stały się tak ważne, że w tej chwili wypełniają nie tylko całe moje wakacje,
ale właściwie każdą wolną chwilę spędzam z "nimi".
Żagle to nie tylko rejsy, imprezy żeglarskie, szkolenia. Żagle to przede wszystkim ludzie, którzy - wierzcie mi - są wyjątkowi.
Sama na początku mojej żeglarskiej przygody myślałam, że tak jak wszystkie wakacyjne znajomości,
kontakty z żeglarzami też okażą się wspaniałe i fascynujące ale krótkie. Na szczęście bardzo się myliłam.
Nie tylko są one trwałe ale naprawdę liczne. Wiem, że z większością żeglarzy będę się przyjaźnić na zawsze!
W ten sposób - na jednym z rejsów poznałam pewnego wspaniałego kapitana - wtedy był jeszcze żółtodziobem...
W tej chwili dzięki swojemu uporowi, ogromnej pracy i poświęceniu został najmłodszym kapitanem w Polsce.
Mimo, że jesteśmy rówieśnikami i rozpoczynaliśmy żeglarską karierę w tym samym momencie, ja pozostałam tylko "skromnym majtkiem".
Jeżeli jednak będę mogła nim pozostać u boku Takiego kapitana będę najszczęśliwszym i bardzo zaszczyconym
(choć może nie najskromniejszym) majtkiem pod słońcem.
Igor Okoński - bo o nim mowa, jest rzeczywiście mimo młodego wieku godnym zaufania opiekunem i świetnym instruktorem.
Jest też spełnieniem moich najskrytszych marzeń...
Piszę o tym wszystkim, aby zachęcić Was do podróżowania i zdobywania z nami nowych doświadczeń.
Razem z przyjaciółmi stworzyliśmy Stowarzyszenie "Łódzki Klub Morski - HORN", którego działalność możemy wspólnie - dzięki Wam - rozwijać.
Rejsy szkoleniowe, rekreacyjne, śródlądowe, morskie w kraju i za granicą ... Jednym słowem próbujemy na wszystkie możliwe sposoby
przeżyć coś niesamowitego i proponujemy to również Wam. Każdy może tego spróbować, nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości co do tego,
czy się nadaje?
Ja też w to nie wierzyłam, dopóki nie udało mi się namówić na rejs morski moich rodziców! Na przygodę z żaglami namówił mnie mój tata,
który będąc w moim wieku również miał z nimi kontakt. Nie dziwiło mnie więc, że tak łatwo dał się namówić - tak jak mój młodszy brat,
który uwielbia niezwykłe przygody, ale akces zgłoszony przez moją mamę był naprawdę zadziwiający.
Odkąd zaczęłam wyjeżdżać na rejsy mama była przerażona i panicznie się o mnie bała.
Było to pewnie związane z tym, że moja najukochańsza mama po prostu nie umie pływać. Jak się więc dowiedziałam,
że chce popłynąć z nami nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam, że robi to tylko dla mnie, żeby mi zrobić przyjemność.
Okazało się, że był to jeden ze wspanialszych rejsów, jakie do tej pory przeżyłam. Igor (który oczywiście był kapitanem),
ja, mój brat i rodzice ze swoimi przyjaciółmi - razem w dziesięć osób, pięknym jachtem wypłynęliśmy z portu w Atenach
"zmierzyć się z Posejdonem". Na samym początku mama faktycznie była przerażona i groziła, że jeżeli nadal będziemy tak bardzo
(i na pewno złośliwie) przechylać jacht to ona nam jeszcze pokaże. Trudno go jednak nie przechylać, jak wieje całkiem niezły wiatr -
wiało nawet 7 w skali Beauforta... Ale się wtedy nasłuchaliśmy, np. o tym, że musimy w drodze powrotnej szukać sobie
azylu - a byłoby trudno, ponieważ wracaliśmy przez Rumunię i Bułgarię... Na szczęście był to tylko żart i tak naprawdę
dla mamy była to wspaniała przygoda - na tyle, że chce z nami płynąć w przyszłym roku!
Jestem pewna, że Wy będziecie mieli takie same odczucia. Wystarczy tylko spróbować. Czekamy na Was planując wspaniałe,
przyszłoroczne rejsy już teraz!
Paulina Dorman